Wołanie z głębokości
Przegrana z Prabutami stała się faktem.
Początek spotkania nie zapowiadał tragedii, która miała nastąpić. Pierwsze piętnaście minut jeszcze jakoś wyglądaliśmy, ale to co zaczęło się dziać później woła o pomstę. Pierwszą bramkę tracimy na własną prośbę, jeden z bardziej doświadczonych zawodników, od którego wymaga się nie tylko trzymania formacji obronnej ale również wnoszenia spokoju i opanowania w szeregi defensywy nie utrzymał nerwów w sobie. Tym razem niestety zabrakło tego jeszcze u kilku zawodników. Sędzia dyktuje rzut wolny pośredni z okolicy 17 metra i Goście pokonują Naszego bramkarza, a jest dopiero 28 minuta. Drugą bramkę tracimy w 41 minucie a trzecią w 43. Zapowiada się pogrom, a My zamiast się uspokoić to nakręcamy złą atmosferę cały czas, sami siebie prowokując. Zamiast wspierać się to wzajemnie się dołujemy. W doliczonym czasie gry pierwszej połowy wynik na 1:3 ustala Tomasz Wirkus popisując się bardzo ładnym uderzeniem z rzutu wolnego z okolicy 25 metra.
Na przerwę schodzimy w tragicznych nastrojach.
Druga połowa to przynajmniej większe opanowanie z Naszej strony, niestety wykończenie akcji pozostawia wiele do życzenia. W 88 minucie rozmiar porażki mógł zmniejszyć Piotr Ziętarski, ale piłka po strzale trafiła w słupek i niestety nie poszła do bramki a obok.
Tyle można napisać o meczu.
Jedno jest pewne, kibicowanie takiego meczu to bardzo niemiłe doświadczenie i z tego miejsca chcemy przeprosić Kibiców za takie emocje.
Kierownik drużyny zajmie się sprawą i nie będzie tolerował kolejnych takich wydarzeń. Można przegrać ale trzeba znać umiar i panować nad sobą. Mamy swój wewnętrzny regulamin, który został niepotrzebnie wrzucony do szuflady, więc trzeba go będzie "odkurzyć" i wprowadzić w życie.
Wierzę jednak, że doświadczenie i sportowa postawa Naszych zawodników wezmą górę, a to co było, to tylko jednorazowy przypadek związany z nieskutecznością.
Kolejny mecz gramy w sobotę w Rywałdzie o godz. 15:00.